piątek, 13 października 2017

Piątek trzynastego

Upłynęło 2 tygodnie od mojego ostatniego wpisu. Maluchy coraz większe i może nie mam więcej pracy ale muszę więcej czasu poświęcić na naukę poprzez zabawę, muszę wszystkie przygotować do nowego życia i jak pięknie powiedział pan Marek, maluchy mają białe kartki i nowe rodziny zaczynają pisać razem z nimi historie z życia.
Już kilka razy zaczynam nowe zdanie i stale je wymazuję, gdyż w moich myślach rozstanie z Mercedes i z Mozartem.
Jeszcze parę godzin temu , w kojcu , był ułożony barbeci dywan, rodzeństwo zgodnie jedno obok drugiego.
Dzisiaj sześć maluchów, są ciche , grzeczne , obserwują mnie, czy przypadkiem znowu , któreś wyniesione na moich ramionach, już nie powróci.
Nie ukrywam ,że  bałam się chwili rozstania, teraz wiem co czują wszyscy, kochający wychowywane szczeniaki .
Nowym właścicielom chciałam po kolei opowiedzieć jak to  Dosia przyszła do nas, jak uczyła się nas, a my z instrukcją obsługi Barbeta, zdobywaliśmy doświadczenia uczestnicząc w jej osiągnięciach, dorastaniu, wyborze narzeczonego, porodzie, opieką nad maluchami . Nie ukrywam , że przez cały czas, obserwowałam jaka jest ich reakcja .
O Mercedes jestem spokojna, to wyjątkowa sunia, w minutę potrafi zdobyć serce, o Mozarta też się martwię. Kiedy zobaczyłam reakcje pani Katarzyny i pana Marka, jak mimo późnej pory, cierpliwie wysłuchiwali opowieści o tym niezwykłym piesku , jak dali mi czas, żebym mogła ich poznać, to dzisiaj czuję cudowne szczęście, bo w oczach pozostaje mi widok zawiniętej w kocyk Mercedes, wtulonej w nową panią i kilka godzin później Mozart , taki sam obraz delikatna pani Kasia i Mozart .
Potem dwa smski, z różnych stron Polski a treść ta sama :"..dojechaliśmy ,Mercedes/Mozart zapoznają się z nowym domem i zwiedzają każdy kąt .."
Ulga, dobrze zrobiłam, moje szczeniaki, w komforcie opuściły rodzinne gniazdo i z białą kartą, ruszyły w nowe życie.



wtorek, 19 września 2017

6 tygodni za nami :)

Maluchy są coraz bardziej samodzielne, mają w sobie potężne zasoby energii, bawią się, walczą i rosną w oczach . Kojec, w którym nie tak dawno spałam razem z moją ósemką, stał się zbyt ciasny i zmuszona zostałam do rozbudowania bezpiecznego miejsca o dodatkowe przęsła z kratek.
Teraz dopiero szczeniaki mogą się wykazać, część zjeżdża sobie po prowizorycznej pochylni do dolnej przestrzeni, gdzie jest woda , maty do sikania i zabawki, część zostaje w górnej sypialni i pilnuje dostępu.
Mogę godzinami patrzeć na potyczki, jak te z poziomu podłogi, wspinają się wyżej , by spotkać strażniczki Melody i Mercedes, pilnujące azylu ,wypełnionego kocykami, gąbką i kostkami do gryzienia, nie dopuszczające do środka .
Po czasie wszystkim zaczyna się nudzić wymyślona zabawa i nieoczekiwanie osiem Barbetów groźno mrucząc, jak żywa kulka przemieszcza się raz w jedną raz w drugą stronę.
Wystarczy jednak wizyta w królestwie moich Barbetów, by wszelkie walki ustały , zaciekawienie bierze górą , kim jest nowy gość .
Ta ciekawość świata, ludzi, otoczenia jest wrodzoną zaletą Barbetów. Niczego się nie boją, śmiało podchodzą do mojego kochanego Stasia.

piątek, 8 września 2017

4 tygodnie za nami

Dawno nie pisałam, chociaż zdaję sobie sprawę , że tak szybko żyjemy i tylko te najważniejsze chwile pozostają w pamięci.
Pamiętam dzień kiedy maluchy dostały pierwszą szczepionkę przeciw robakom, bardzo im smakowała !! coś nowego , kiedy pierwszy raz otworzyły oczy i patrzyły na mnie dziwnym nieruchomym wzorkiem , kiedy zaczęły reagować na dźwięki i na moją obecność poza kojcem .

Kolejna wizyta mojego przyjaciela, znanego hodowcy i miłośników Barbetów, wprowadziła w nasze życie dodatkowe atrakcje, w postaci nowych zabawek, kolorowych misek dla każdego malucha inna, tunele do zabawy w przeszkody, witaminy i co najważniejsze ja dostałam naukę jak mam przygotować nowe menu dla szczeniaków, jak ma się nimi opiekować, żeby wyrosły na odważne i mądre Barbety.
Byłam szczęśliwa i to bardzo kiedy otrzymałyśmy z Dosią pochwałę, że maluchy są ładnie utrzymane, zadbane i silne.
Irek jest dla mnie jak niezbadana książka wiedzy, jego wizyta to kolejne lekcje i przekazane najważniejsze wiadomości.
Dopiero po akceptacji Irka, maluchy dostały swoją wodę z olejem z łososia, raz dziennie jedzą kulki z serc wołowych i wszystko przepijają mlekiem Dosi .
Mają cudowną pokrywę włosową, błyszczącą w słońcu niczym diamenciki .
Szczeniaki do zabawy dostały pluszowe zabawki, na których próbują swoje malutkie ząbki.
4 tygodnie upłynęły niczym chwila , ja nauczyłam się tak wiele i dalej się uczę obserwując Dosię i zachowanie szczeniaków.
Zakup dużego pudła mat to wygrana w totolotka , 8 sikających szczeniaków to jak jeden duży pies , co i raz tona siku do wyniesienia :).
Moją pracą nauczyłam je , że są miejsca gdzie śpimy, gdzie się bawimy i gdzie jest toaleta. Chętnie popisują się przede mną sikając w jedno miejsce, gorzej z kupami, opanować trudno, wystarczy , że nie zauważę i całe towarzystwo do umycia .
Po każdej szalonej zabawie maluchy zgodnie idą spać, mamy z Dosią 2 do 4 godzin spokoju na porządki i odpoczynek.
Uwielbiam obserwować je podczas snu, każde ma swoją ulubioną pozycję.
Moja znajoma napisała do mnie, że szczeniaki mają lepiej niż niejedno dziecko, to prawda , moje szczeniaki są członkami naszej rodziny, traktuję je jak dzieci uczę ufności, przywiązania i miłości. Jak dzieci, staram się przygotować do życia, które je czeka .
Niedługo przede mną trudny wybór domów, do których trafią. Chwila rozstania... Zastanawiam się jak inni hodowcy przechodzą te traumatyczne momenty ? Jak sobie radzą z własną psychiką?
Mam nadzieję, że dobry Bóg będzie  miał moje maluchy na oku :)a nowe rodziny otoczą radością i uczuciem, w zamian otrzymując to samo ...

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Koszyk miłości i szczęścia

Mamy już za sobą 11 dni, maluchy rosną jak na drożdżach, zaczynają wędrować po całym kojcu, zwiedzają noskami fakturę tkanin, uwielbiają koc, szczególnie szczęśliwy kocyk Dosi, który dostała w drogę od swoich rodziców Irka i Marzenki.
Szczęśliwy kocyk zawsze był z nami, na wystawach, podczas spania, na wycieczkach, a ostatnio w jeepie podczas wojskowych manewrów. Teraz szczęśliwy kocyk pełni funkcję zastępczej mamy, Dosia w tym czasie może spokojnie odpocząć nabrać sił i wyprodukować kolejną porcję mleka .
Jestem z maluchami prawie 20 h na dobę, pozwalam sobie na 2-3 godzinne drzemki , resztę czasu spędzam w kojcu, bądź blisko kojca, tak jak teraz, mam wszystko pod kontrolą.
Uwielbiam obserwować rozwój maluchów, to lepsze jak tv czy komputer, dzisiaj Matti, mój słoneczno-piaskowy chłopiec lizał łapę, robił to bardzo długo i dokładnie, Mistral  elegant, wyszykowany na każdą okazję czarno- biały chłopiec zrobił dużą kupę, byłam zdziwiona, że tyle może się mieścić w brzuszku malucha, Maija dziewczę urodzone na samym końcu nabrało wigoru, siły i kształtów. Ma śliczny kolor gorzkiej czekolady .
Moris jest we wszystkim podobny do swojej mamy Dosi, no może nie we wszystkim bo to chłopiec  :) zwróciła mi na to uwagę Agata, córka mojego przyjaciela Irka. Kształtna głowa, piękne proporcje, cały czarny i pewnie nie będzie kłopotu z rozczesaniem pierścionków pokrywy włosowej .
 Moje maluchy zaczęły ostro sikać, położyłam matę ale one sikają tam gdzie śpią, trudno wyprzedzić, podkładam gazę kiedy już jest za późno.
Coraz bardziej przywiązuję się do szczeniaków, ufnie podpełzają do mnie , kładą się na mnie, albo blisko mnie i kiedy je gładzę, zasypiają.
Kocham je bardzo, z każdym dniem bardziej . Praca przy nich sprawia mi wielką radość, w tej chwili nic bardziej się dla mnie nie liczy niż dobro 8 malutkich serc, które biją dla mnie . Czują , że mogą mi zaufać, że nie zrobię krzywdy i będę stale z nimi.
Cudowne niepowtarzalne chwile <3 <3 <3 zmęczenie, znużenie duże ale warto :)

wtorek, 15 sierpnia 2017

Doświadczenie i wprawne oko hodowcy

Każda kolejna doba to dla mnie wielkie przeżycie i nauka . Śpię w kojcu razem ze szczeniakami, Dosia na chwile nas zostawia samych, żeby odpocząć. Co 2 h karmienie, dostawianie do sutków, walka między maluchami o jak najwygodniejsze miejsce i o sutki w których jest więcej mleka .Można godzinami obserwować zmagania maluchów.
Przebywam z nimi przez całą dobą, przestałam odczuwać zmęczenie brakiem snu, nie widzę, że są większe, codzienne ważenie wskazuje , że przybierają na wadze i staja się silniejsze.
Dobrze, że mam nad sobą czujne oko mojego przyjaciela Irka, niesamowite doświadczenie i perfekcjonizm w każdej dziedzinie.
To on podpowiedział mi, żebym karmiła Dosię w trakcie karmienia szczeniaków, początkowo Dosia miała długie" zęby do każdego pokarmu, teraz wcina miskę karmy przeznaczonej dla szczeniąt z dodatkiem mięsa i wołowych żołądków firmy Barf.
Super sprawa, mniej czasu zajmuje mi przygotowanie posiłku dla karmiącej suki .
Od 3 dni zaczęliśmy ćwiczenia z maluchami, bardzo proste "wczesna stymulacja neurologiczna szczeniąt", mam okazję obserwować zachowanie każdego pieska i  suni.
Dosia dzielnie karmi wszystkie osiem szczeniaków, jest cicha i cierpliwa, trzyma higienę i czystość w kojcu.
Irek zwrócił mi uwagę, żebym obserwowała sierść szczeniaków ...
wszystkie są dla mnie jednakowe, różnią się tylko kolorami , a dzisiejszej nocy ...EUREKA... w świetle czerwonej lampy do podgrzewania zauważyłam jak bardzo różni się struktura sierści między szczeniakami.
Teraz widzę, w przypadku 5 szczeniaków jest dwukolor, sierść zaczyna się falować i unosić od skóry, taką sierść ma Matti, Melody, Mercedes, Maija i Moris .
Gładką sierść ma Mozart i Merlin.
Mistral ma sierść pośrednią między gładką a unoszącą się od skóry:)
Wczoraj odwiedziła nas Marzenka, nareszcie mogłam odpocząć, naładować akumulatory , cudowna wizyta i pomoc .
Czeka nas jeszcze długa droga :)

sobota, 12 sierpnia 2017

18 godzin magicznego szczęścia

W dniu 9 sierpnia 2017 r. Dosia urodziła  cztery szczeniaki, zaczęła o godzinie 17:30.Pierwszy szczeniak okazał się dziewczynką , tak jak w książce , łożysko rozszarpane i zjedzone przez Dosię, moja rola to osuszanie, wycieranie i przytulanie. Dziewczynka zanuciła kiedy przytulałam ja do siebie, przyniosła sobie imię Melody .
Po godzinie chłopak czarny z białym podbrzuszem , bardzo elegancki, na myśl przyszedł mi ciepły wiatr Mistral, mój chłopiec będzie nosił jego imię.
Długo przerwa, Dosia była bardzo niespokojna, za to ja byłam niezmiernie wdzięczna, przyjechał mój przyjaciel i miłośnik Barbetów, Irek, mający tak dużą wiedzę i moc doświadczeń ,  w jego obecności poczułam spokój, bezpieczeństwo i mogłam cieszyć się każdą chwilą szczęścia i radości.
Kolejny chłopiec o ładnym brązowym kolorze przyszedł na świat o 22:15 , wyglądał jak czarownik Merlin, długi , delikatny i silny.
Jeszcze w środę parę minut przed północą zawitał do naszej rodziny dorodny, złoty chłopiec, tutaj postanowiłam ,że imię dostanie od właścicieli Casanovy, to taki ukłon w kierunku cudownych Sisko i Yarrko :)
Wybór imienia jest tak ważny, że Sisko poprosiła mnie o czas, bo cała rodzina w Finlandii będzie wybierała.
Mój przyjaciel cudownie , wprawnie odbierał każdy poród, oczyszczał drogi oddechowe, patrzyłam na niego oniemiała, z zachwytem.
W trakcie badań rtg miało być 4/5 szczeniaki, więc po 1ej Irek pojechał do domu, a ja objęłam dyżur przy Dosi.
Jakie było moje zdziwienie kiedy o 3:00 wyskoczył z Dosi szczeniak, bez łożyska, z dużą ilością wód płodowych , cały czarny . Będzie nosił imię Moris.
Zadzwoniłam do Irka, że mamy kolejne szczenię, śmiał się, cieszył razem ze mną.
O 6:45 w taki sam sposób , bez łożyska przyszła na świat Mercedes, brązowa sunieczka.
I gdzie tutaj zdjęcie i informacja o ilości szczeniaków?
Godzina 7:40 była dla mnie egzaminem dojrzałości, duży , dorodny szczeniak utknął w kanale rodowym, wystawała główka , sama nie wiem jak to zrobiłam ,że zmusiłam Dosię do dodatkowych parć, piesek był największy, o czarnej barwie, ślicznych pazurkach, nie wydawał z siebie głosu. Suka chciała go "pożreć" jak się wydarł, jak dał z siebie kakofonie dźwięków, to było wiadomo, że na świat przyszedł Mozart !!!
Sądziłam ,że to koniec, na face book obwieściłam ,że jest 7 szczeniaków, 2 dziewczynki i 5 chłopców.
Irek przywiózł nam lampę do podgrzewania, dla Dosi smakołyki, lekarstwa od zaprzyjaźnionej pani weterynarz, ja byłam koszmarnie padnięta , cudowna noc , pełna emocji, zostałam zwolniona na krótki sen.
Kiedy wstałam , nie dowierzałam przyszło na świat dziewczę o godzinie 11:30 , w kolorze brązu, cudowne, delikatne. Dobrze, że był Irek, bo jemu zawdzięczam ,że moja Maija żyje.
Cudowne chwile, niepowtarzalne, magiczna moc narodzin , niech im się szczęści i spotykają na drodze tylko dobrych ludzi :)

środa, 2 sierpnia 2017

Decyzja o wykonaniu rtg

Nasze życie na wsi to oczekiwanie , nic się nie dzieje wyjątkowego.
Brak pewności ile Dosia będzie miała szczeniaków, rozmowa z moim przyjacielem Irkiem, z kochaną i oddaną całym sercem Barbetom , Carmelą, umocniła mnie w podjęciu decyzji o wykonaniu dodatkowego badania rtg , określającego przypuszczalną ilość szczeniaków.
31 lipca podjechałyśmy do znanej lecznicy weterynaryjnej Chiron w Płocku, gdzie przesympatyczna pani weterynarz zrobiła zdjęcia , na których stwierdziła 4/5 kręgosłupy.
Dodatkowo zbadała Dosię, potwierdziła, że to zdrowa, młoda suka i siłami natury z powodzeniem wyda na świat szczeniaki.
Ważne , żebym Dosi nie przeszkadzała, bo natura rządzi się swoimi prawami i suka będzie doskonale wiedzieć , co ma robić w trakcie porodu.
Kamień z serca... tak się martwiłam ,że będzie potrzebna interwencja weterynarza i cesarskie cięcie. Dwa szczeniaki byłyby zbyt duże, by Dosia mogła sama je urodzić.
Z moich dotychczasowych doświadczeń , uwaga: badanie usg jest badaniem stwierdzającym , że suka jest szczenna. Tak do końca nie wiadomo ile będzie szczeniaków!!!
Spokojnie czekamy, mamy już kupioną karmę dla szczeniaków, którą Dosia obchodzi wielkim łukiem , zabawki, kojec, ręczniki i nożyczki.
Kupiłam kolorowe miseczki i kolorowe tasiemki... tęsknię do tych szczeniaków, do zapachu maluchów, pachnących mlekiem mamy, ufnych i ciekawych świata.
Będę pierwsza , którą zobaczą i która będzie ich uczyć miłości nie tylko do ludzi <3 <3.

poniedziałek, 24 lipca 2017

Jeszcze tylko kilka dni :)

Na dworze coraz cieplej, Dosia źle znosi upały, najchętniej skrywa się w domu.
Widać już oznaki zbliżającego się rozwiązania, powiększone sutki, duży brzuch, zwiększony apetyt.
Przemycam w posiłkach karmę dla szczeniaków, nie za bardzo smaczna, Dosia jest bardzo wybredna, moja miłość do niej nie jest racjonalna i rozważna, rozpieściłam moją Dosię na wszystkie możliwe sposoby .
Zostało nam około 12 dni do porodu, jestem bardzo podekscytowana, pewnie dlatego, że byłam z moją Dosią w każdej ważnej chwili jej życia, przed nami kolejny egzamin.
Na chwilę straciłam kontakt z hodowcami na face book, złośliwość martwych rzeczy, nie pamiętałam logingu ani hasła, otwierany z automatu face przestał działać.
Szybko założyłam kolejne konto, chciałam na hodowlę Łąckie Splendorki ale system chytro wyszperał moje imię i nazwisko i stało się, jestem na face jak na dłoni :)
Powoli odtwarzam moje znajomości Barbeciarzy i nie tylko ,z całego świata .
Chyba czuję się bardziej bezpieczna , kiedy mogę w każdej chwili zwrócić się do znanych hodowców, z prośbą o podpowiedź jak mam postępować.
Bardzo dziękuję Aniu, wiem ile teraz masz zajęć z gromadką szczeniaków , tym bardziej jestem Ci wdzięczna za każdą radę i poradę.
Wiem , że życie potrafi zweryfikować moje przygotowania przyjścia na świat szczeniaków, przy kolejnym miocie będę miała już własne doświadczenia.

czwartek, 20 lipca 2017

Coraz bliżej rozwiązania

Im bliżej przypuszczalnej daty, przyjścia na świat szczeniąt, tym bardziej ja czuję w sobie niepokój, że może coś nie zdążę zrobić albo zapomnę.
Dosia początkowo nie miała apetytu, dużo piła, na zewnątrz domu szukała zacienionego miejsca.
Brak apetytu zmartwił mnie na tyle, że znowu pojechałyśmy do weterynarza w Płocku. Poprosiłam o wykonanie kolejnego usg ale usłyszałam ,że lepiej za tę kwotę kupić witaminy i minerały , które bardziej się przydadzą suce i szczeniakom , że tylko rtg może faktycznie wykazać ilość szczeniaków ale wtedy kiedy "wykrystalizują" się szkielety kręgosłupów.
Jak zwykle czekam na podpowiedź mojego przewodnika i znanego hodowcy, od którego wiele się uczę , ciągle czując niedosyt wiedzy. Za jego dobrą radą kupiłam pokarm dla szczeniaków, puszki mięsne i dokładam w małych ilościach do menu Dosi.
Od paru dni Dosia zjada więcej małymi porcjami , uwielbia gotowane mięso królika, wątróbkę i drób, surowe mięso nawet malutkie kawałki wypadają spowrotem do miski.
Zjada suchą karmę z włoskiej firmy Dado, z receptury wyczytałam ,że nie tylko jest tam dużo składników mięsa ale również niezbędnych witamin , do prawidłowego rozwoju .



poniedziałek, 10 lipca 2017

Literatura do poduszki







Tyle wystarczy na początek

 

Miłej lektury

Przygotowania na przyjście szczeniaków

W dniu 06 lipca 2017 r. pojechałam z Dosią na usg. Dopiero badanie uspokoiło mnie na tyle, że dowiedziałam się, że Dosia jest szczenna . Gdzieś w głębi duszy martwiłam się ,że moja podróż i spotkanie z Casanovą nie będą owocne.
Pani weterynarz stwierdziła, że na usg widzi ładnie umieszczone dwa łożyska i ciemne zarysy płodów.
Nie jest źle , dwa szczeniaki to też będzie dla mnie wielkim wydarzeniem i szczęściem .
Mój przyjaciel, hodowca Barbetów, znowu przychodzi mi z dobrymi wiadomości, żebym  jednak liczyła na większą ilość szczeniąt, bo do końca nie można ustalić faktycznej ilości, chyba , że dokładne badania i rtg ale po co, co ma być to będzie :)
Dosia ślicznie przybiera na wadze, coraz więcej odpoczywa i korzysta z każdej chwili, żeby poleniuchować.

czwartek, 29 czerwca 2017

Spokojnie przygotowujemy się na przyjście na świat szczeniaków

Jak co roku, nasz przyjaciel i hodowca zorganizował spotkanie Barbeciarzy , sobota 17 czerwca 2017 roku , pogoda jak na zamówienie, niezbyt gorąco, a słońce tylko od czasu do czasu przyświecało. Do naszego Irka przyjechały "szczeniaki" z pierwszego i z drugiego miotu, w cudzysłowie, bo to już dwuroczne i roczne sunie i pieski, duże, okazałe, z piękną pokrywą włosową po mamie Ambellou .
Na spotkanie pojechałam z Zuzią, Dosia została w domu, nie chcemy, żeby się forsowała, pewnie nosiła jeszcze na sobie zapach cieczki .
Cudowna atmosfera, biegające wolno Barbety, co jeden to ładniejszy .Szkoda ,że nie ma Dosi, mogłaby się pobawić z rodzeństwem, może w przyszłym roku, teraz ważne jest jej zdrowie :)
Dużo czytam, jak mało wiedziałam o ciąży, o porodzie i o pomocy, jaką może nieść hodowca dla rodzącej suki.
Budujemy kojec, dostaliśmy wymiary i poglądowe fotki, dziękuję ślicznie Aniu.
Kojec już stoi, Dosia obchodzi go wielkim łukiem ale wszystko z czasem .

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Natura rządzi się swoimi prawami

Jedziemy z Dosią na kolejne badania krwi z wyznaczeniem wskaźnika progesteronu. Jest upalnie, sobota 10 czerwca 2017 r. nie śpieszy nam się, w gabinecie pani Ewy rozmawiamy na temat ewentualnych problemów z psem czy z suką, które po raz pierwszy będą miały ze sobą kontakt.
Sprawy bardzo delikatne ale jakże ważne z punktu widzenia hodowcy.
W domu oczekujemy na wynik, jeszcze dwa dni temu był bardzo niski .
O 13ej telefon od pani weterynarz, progesteron na poziomie 16,8 jednostek. Pytam się naiwnie co mam robić , odpowiedź pani weterynarz jasna , : na pani miejscu już bym wyjechała, tym bardziej ,że czeka was podróż trwająca ponad dwie doby .
Dosia była gotowa, a ja wrzuciłam tylko niezbędną odzież i kosmetyki, dokumenty i już o 14ej wyjazd w daleką podróż.
Jedziemy przez całą Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię, promem do Finlandii.
Czułam zmęczenie, podekscytowanie czy zdążymy, czy wszystko przebiegnie z pozytywnym rezultatem nie pozwalało na nawet pół godzinny relaks.
W niedzielę, 11 czerwca o 19ej po raz pierwszy mamy okazję spotkać Casanovę, czekał na nas .Cudownie delikatny, wesoły, pogodny .  Ciekawa barwa sierści odcienie brązu, białe skarpetki, biały trójkąt na klatce piersiowej jest dużo ładniejszy niż na fotografii .Miodowy kolor oczu, kształtna głowa, kręcone loczki .
To dobrze ,że jest taki ładny i dobrze ułożony , mamy szansę na śliczne szczeniaki.
Wyjeżdżamy z Finlandii w strugach deszczu, Casanova płacze za Dosią, Dosia nic nie chce jeść , sporo pije . Dopiero po kolejnych dwóch dobach, pierwszy posiłek w domu. Czekamy niecierpliwie na wyniki z usg , zobaczymy , czy randka Dosi i Casanovy była owocna.

piątek, 23 czerwca 2017

Data mating with Casanova

Stało się, 03 czerwca 2017 r.  zauważyłam u Dosi pierwsze oznaki cieczki , to już nie przelewki, czas skrócił się do 10 dni, w których musiałyśmy zrobić badania, opracować trasę do miejscowości Muurame, spakować tylko potrzebne rzeczy i czekać na hasło od pani Ewy, weterynarz, która czuwała nad wynikami poziomu progesteronu, o dacie wyjazdu.
Irek , dzięki Bogu, nawiązał kontakt z właścicielami Casanovy vel Capo, panią Sisko i panem Jarrko, miałam numer telefonu i wyznaczone miejsce spotkania.
Super, nie znam fińskiego, nie znam państwa Sisko i Jarrko, wiem tylko ,że będę musiała pokonać drogę prawie 2 tys. km i do tego z nieznanym skutkiem .
Pani weterynarz przygotowała mnie, że mogę spotkać się z niechęcią do jakiekolwiek kontaktu zarówno ze strony Dosi jak i Casanovy, żebym przemyślała opcję ewentualnego sztucznego zapłodnienia i wydłużenie pobytu w Finlandii nawet do 7 dni i dłużej.
No pięknie, wszystko przede mną nieznane, dalekie i przerażające.
Pierwsze badanie progesteronu wykazało poziom 0,8 bardzo niski , miałam czas  na uporządkowanie spraw w pracy, jak na złość coraz to nowe problemy i oczekiwany coraz większy angaż z mojej strony, a ja mam w głowie cieczkę, progesteron, Capo i Finlandię.
Znowu z pomocą przychodzi Irek, był już tam , wie czego mogę się spodziewać, uspakaja, mówiąc: dasz radę , nie przejmuj się  tak.
Irka syn , Szymon opracowuje dla mnie trasę, jadę autkiem więc wszystkie szczegóły są bardzo ważne.
Za dwa dni znowu badanie krwi i znowu spokój, progesteron 1,6 ...proszę przyjechać z Dosią w sobotę 10 czerwca 2017 r, poziom progesteronu musi osiągnąć ok 20,00 jednostek.
Planuję wyjazd dopiero w poniedziałek,12 czerwca,  tak by w Muurame być 13ego czerwca ale życie potrafi płatać figle i moje plany poszły w niwecz :)

Narzeczony o wdzięcznym imieniu Casanova

Powoli zbliżam się do teraźniejszych czasów.
Nie jest łatwo pisać, kiedy emocje jeszcze pod skórą...ale zacznę jak zwykle od początku
Mój przyjaciel Irek, wielki miłośnik Barbetów, znalazł dla Dosi narzeczonego, dowiedziałam się , że mieszka w północnej części Finlandii i najważniejsze, żeby uzyskać zgodę właścicieli na spotkanie naszych piesków.
Ja miałam za zadanie wykonać szereg badań, prześwietlenie bioder, badanie oczu, żeby potwierdzić, że Dosia jest w 100 % doskonała i może zostać mamą.
Jakoś nie brałam pod uwagę, że do Finlandii jest szmat drogi, czekałyśmy na pierwsze dni cieczki i ostateczną decyzję właścicieli Casanovy.
Miałyśmy fotkę Casanovy, brązowy, wesoły piesek, białe skarpetki i biały trójkąt na klatce piersiowej , rówieśnik Dosi.
Z przesłanego przez Carmelę "data mating" bardzo ciekawe skojarzenie dwóch bardzo dobrych i starych rodzin .
W tym miejscu bardzo dziękuję kochanej Carmeli za wsparcie i za stałą opiekę, za rekomendację i pomoc, dziękuję Irkowi i Ann, wszyscy przyczyniliście się do tego nadzwyczajnego spotkania .
Badania wykonane ... teraz rejestracja hodowli, jaką dać nazwę i tutaj z pomocą przyszła żona Irka, kochana Marzenka , mówi do mnie, przecież już masz od dawna nazwę, posłuchaj jak mówisz ..Łąckie Splendorki, czego szukasz, to jest Twoja nazwa.
Irek utwierdził mnie, że zacna nazwa, będzie kojarzona z Lackim Splendorkiem , a Lackie to Polskie  :)
Byłyśmy z Dosią przygotowane, badania są , nazwa jest, hodowla zarejestrowana, a cieczka może będzie za jakiś czas, co się będziemy martwić na zapas .
Casanova czeka tylko ta podróż w nieznane i tak daleko.

czwartek, 22 czerwca 2017

Rok 2017 Dosia zdobywa tytul Suki Hodowlanej a ja rejestruję hodowlę

Przybycie Dosi do naszej rodziny , otworzyło przed nami okna na świat, zaczęłam się interesować rasą psów Barbet, szukałam podobieństwa do hiszpańskiego czy włoskiego psa dowodnego . Założyłam konto na fb i oglądałam szczeniaki, sunie, psy, osiągnięcia na wystawach, miałam okazję porównać moją Dosię z innymi .
Sądziłam ,że czekają mnie kolejne wystawy i kolejne , kiedy spytałam mojego Przyjaciela , na jakich wystawach powinnyśmy z Dosią być, dostałam wykaz miast z całej Europy ...
tego się nie spodziewałam, wyjazd do Poznania to już było daleko , a tutaj Lizbona, Florencja, Gorenje , Moskwa ... za dużo i za daleko , poddaję się .
Wtedy usłyszałam pytanie czy zastanawiałam się nad szczeniakami ... tak szczeniaki to zdecydowanie fajniejsza sprawa niż wystawy międzynarodowe i tutaj niestety nie miałam racji .!!!!!

wtorek, 20 czerwca 2017

Tytuł Champion Polski

Z Dosią wszystko było łatwiej, poszłyśmy jak burza , po złoto, po tytuły ale zawsze w ramach zabawy z nastawieniem , że każda ocena i każde nowe doświadczenie będzie dla nas przyjemnością.
Każda kolejna wystawa to nowe doznania, nowi przyjaciele i nowe znajomości.
Ludzie kochający psy mają otwarte serca dla wszystkiego co żyje, nie ma złości, zawiści czy zazdrości. Wzajemna pomoc, przychylność i życzliwość, ze strony konkurencji i sędziów , co jest rzadkością w dzisiejszych czasach.
Poznałyśmy specyfikę wystaw w Łodzi, Bydgoszczy, Solcu Kujawskim, Poznaniu.
W Gostyninie byłam tak zakręcona , że sędzia skwitował : pani suka lepiej wie jak ma zachowywać się na ringu od wystawcy !!!


Wystawa we Włocławku Złoty medal za I miejsce w rasie i I miejsce w klasie

Dosia wspaniale dała sobie radę, gorzej ze mną wybór eleganckich szpilek na bieganie po murawie boiska, to był zły wybór.
Na kolejnych wystawach już miałam na stopach wygodne sportowe obuwie :)


Nie wiem czy moje wspomnienia znajdą czytelnika , teraz jak patrzę na Dosię i siebie z perspektywy czasu, mogę jedynie potwierdzić ,że Dosia ma we krwi wystawy,  dog's show, ładną prezencję, łagodne usposobienie i doskonałą sylwetkę . Nie musiałam zbyt wiele pracować, bo wszystko co robiłyśmy było takie naturalne, nic na siłę, zabawa i przyjemność ze wspólnej pracy .
Tyle na dzisiaj ... jutro kolejne wspomnienia .

Pierwsza wystawa we Włocławku

Dosia rosła sobie jak piękny, dziki kwiat w ogrodzie, kochana przez nas .Każda chwila to przyjemność, zero ciężkiej pracy czy ćwiczeń.
Miała już 8 miesięcy , kiedy z wizytą zapowiedział się hodowca z małżonką.
Już w pierwszej chwili naszego spotkania stwierdził, że Dosia jest śliczna i musi być wystawiana, żeby promować rasę tak cudownych i zapomnianych psów z rodziny Barbet, francuskich psów dowodnych.
Motywacja była krótka: macie miesiąc na nadrobienie zaległości, treningi i widzę was w miejscu urodzenia Dosi, to dobry początek!!!
Ale na co ... przecież ani ja ani Dosia nie mamy doświadczenia w bieganiu na ringu, wykonywaniu różnych sztuczek...w co my się wpakowałyśmy.




poniedziałek, 19 czerwca 2017

Dosia w nowej rodzinie

W Walentynki 2015 roku Dosia zawitała do naszej ludzkiej i zwierzęcej rodziny, czekały na nią dwa koty błękitne rosyjskie, Balbinka i Belisia, mała suczka rasy York o wdzięcznym imieniu Zuzia i dobroduszny Brutek błękitno-płowy rasy Amstaff.
Ciekawość świata i wrodzona odwaga Dosi , przy tym dobre wychowanie wyniesione z domu Splendor Doree, zjednały wszystkie serca i ten czas walentynkowy ...
Pojechałam po odbiór Dosi z torbą, w której nosiłam dorosłą Yoreczkę, jakież było moje zdumienie, kiedy usłyszałam pytanie : czy tę torebkę przyniosłaś na zabawki dla Dosi ?




sobota, 17 czerwca 2017

Wszystko jest dla mnie nowością, założenia bloga, opisanie mojej miłości do Barbetów, a jeszcze nie tak dawno nawet przez myśl mi nie przeszło, że taka rasa jak Francuskie Psy Dowodne- rasa Barbet istnieją.

Dzisiaj kolejna rocznica i spotkanie Barbetów w Wolęcinie . Cudowny widok stada rozbrykanych, wesołych  psów i suczek .Muszę w swoim blogu cofnąć się w czasie kiedy po raz pierwszy zobaczyłam moją Dosię.


23 listopada 2014 r. przyszła na świat moja Dosia , w zacnej rodzinie Splendeur Doree.

Dosia miała założoną obrożę w żółto czarną krateczkę i powszechnie została nazwana "TAXI"


Rosła wśród braci i sióstr, kochana przez mamę Ambeloui de L'Esprit De Bonte i ciocię Barbetkę zwaną Karolą .

Wyróżniała się odwagą a zarazem ufnością, oddaniem i miłością do ludzi.

Mama Ambeloui i tata Billabong du Pre de Redy